Jakie nasuwają się wnioski ze spotkania z premierem o ACTA?
W poniedziałkowej debacie Donald Tusk, pomimo ogłoszenia zawieszenia procesu ratyfikacji, zapowiedział jednak, że nie wycofa podpisu pod ACTA. A ratyfikacja będzie dokonana , tylko że trochę później po “wyjaśnieniu wszelkich wątpliwości”. Debata w sprawie ACTA odbyła się w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, na którą zaproszono m.in. środowiska internautów oraz twórców, a także organizacje pozarządowe.
Najważniejsze konkluzje z debaty o ACTA
- Premier przyznał, że rząd padł “ofiarą rutyny” (sprytna konstrukcja językowa – rząd jawi się w niej jako ofiara)
- Premier zapowiedział też udostępnienie wszystkich możliwych do ujawnienia dokumentów dotyczących umowy ACTA – to dobra wiadomość (trochę niepokoi sformułowanie – “wszystkich możliwych” – kto zdecyduje które dokumenty są „możliwe” do ujawnienia?)
- Tusk potwierdził, że w połowie czerwca ACTA będzie dyskutowana w Parlamencie Europejskim – niewątpliwie premier jest ciekaw, jak inne kraje z UE ustosunkują się do ACTA.
- Referendum w sprawie ACTA nie będzie – premier Donald Tusk powiedział, że nie ma sensu organizować “na gorąco” referendum. Skoro rząd na gorąco podpisał umowę, to na gorąco powinno być też zrobione referendum. Byłoby sprawiedliwie.
- Premier tłumaczył się też, że nie ma sensu przeprowadzać referendum, gdyż dobrze wie, jaki byłby jego wynik. Skoro rząd wiedział jak społeczeństwo zareaguje, to dlaczego podpisał ACTA w Tokio pod koniec stycznia?
Z całej tej nudnej i żenującej debaty wynika jeden najważniejszy wniosek – zapowiadane przez premiera zawieszenie procesu ratyfikacji ACTA to raczej zasłona dymna, która na razie ma uspokoić internautów i wygasić protesty.