2017-03-09

Wikipedia, Napster i iPod – rewolucja w kulturze

XXI stulecie rozpoczęło się burzliwie. Atak terrorystyczny 11 września 2001 r. zmienił nieodwracalnie kształt światowej polityki. Dwa inne wydarzenia nieodwracalnie zmieniły kulturę. Największa encyklopedia świata? W XX w. odpowiedź wydawała się oczywista: Britannica, wielka instytucja kultury o wielowiekowej tradycji, na której wychowały się pokolenia intelektualnych elit.

Dziś odpowiedź także jest oczywista: największym encyklopedycznym repozytorium wiedzy stała się Wikipedia, przedsięwzięcie zainicjowane 15 stycznia 2001 r. przez amerykańskiego filozofa i biznesmena Jamesa Walesa.

Powstanie Wikipedii

Wales postanowił zastosować w kulturze podobny model tworzenia, jaki obowiązuje w środowiskach wolnych programistów. Pracują oni społecznie, rozproszeni po całym świecie koordynując swoją aktywność za pomocą Internetu. Wales rozpoczął od Nupedii, internetowej encyklopedii, którą podobnie jak Britannikę mieli tworzyć eksperci, tyle że pracujący w rozproszeniu i społecznie.

Pomysł nie wypalił, mijały tygodnie, a haseł nie przybywało. Wówczas Amerykanin zmienił strategię. Stwierdził, że każdy może być encyklopedystą i zaprosił do współpracy wszystkich ludzi dobrej woli, dużej wiedzy i jeszcze większego zapału, by na specjalnie do tego celu stworzonej internetowej platformie Wiki zaczęli tworzyć encyklopedię totalną, bez granic i ciągle aktualizowaną.

Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania. Po dekadzie internauci mają dostęp do ponad 3,6 mln haseł po angielsku, 1,25 mln po niemiecku, blisko 900 tys. po polsku, 700 tys. po holendersku itd. Korzystają z nich uczniowie, studenci, dziennikarze i coraz częściej nauczyciele i naukowcy.

Czy Wikipedia jest wiarygodna?

Od początku Wikipedia wzbudza podejrzliwość – czy produkt „mądrości zbiorowej” może tworzyć wiedzę w sposób wiarygodny? Krytycy wyciągają przykłady spektakularnych wpadek, redaktor Britanniki stwierdził, że Wikipedia przypomina publiczną toaletę – nigdy nie wiadomo, kto korzystał z niej wcześniej. Wikipedyści nie przejmują się, a Wales odpowiada: publiczne toalety są bardzo potrzebne, byle były czyste. Niezależnie od krytyk, liczący zaledwie dekadę pomysł stał się największym zasobem edukacyjnym na świecie.

Małe białe pudełko iPod

Czas na drugą rewolucję. 23 października 2001 r. Steve Jobs., szef koncernu Apple, zaprezentował światu nowy gadżet o nazwie iPod. Białe pudełko wielkości paczki papierosów z charakterystycznymi białymi słuchawkami, nie był pierwszym przenośnym cyfrowym odtwarzaczem muzycznym. W październiku 2001 r. rewolucja mp3 trwała już w najlepsze wstrząsając podstawami biznesu muzycznego.

Mp3 to wprowadzony w 1992 r. standard cyfrowego rejestrowania dźwięku, umożliwiający znaczne zmniejszenie wielkości elektronicznego pliku w porównaniu do plików uzyskiwanych podczas rejestracji zgodnie z tradycyjnym już standardem stosowanym przy produkcji płyt CD. Pliki zarejestrowane w formacie mp3 są przeciętnie dziesięciokrotnie mniejsze, a jakość dźwięku tylko nieznacznie gorsza. Gdy w 1995 r. wybuchła internetowa gorączka, szybko okazało się, że mp3 jest jednym z czynników podgrzewających atmosferę. Zapisy mp3 z muzyką mają idealną wielkość, by można je było przesyłać w sieci.

Szok P2P

Integracja Internetu i mp3 była pod koniec lat 90. oczywista dla ówczesnych nastolatków. Jeden z nich, studiujący w Bostonie Shawn Fanning, uznał jednak, że czegoś jeszcze brakuje. Fanning i jego koledzy z akademika mieli trudności ze znalezieniem ciekawych utworów. Owszem, można było wymieniać się utworami ze znajomymi wysyłając je e-mailem, można było ripować (czyli przepisywać na dysk w formacie mp3) stare płyty, nie sposób jednak było dotrzeć do już wówczas potencjalnie nieograniczonych zasobów muzyki, jakie kryły się w komputerach internautów melomanów.

Narodziny Napstera

fanning - twórca napsteraW 1999 r. Fanning napisał program umożliwiający łatwą wymianę plików między komputerami nawet nieznających się osób, byle tylko były podłączone do Internetu i wyraziły chęć uczestnictwa w sieci wymiany. Tak narodził się Napster, pierwszy serwis peer-to-peer (p2p), czyli wymiany koleżeńskiej. Wynalazek osiemnastoletniego programisty wstrząsnął przemysłem muzycznym, który odkrył, że stracił kontrolę nad najważniejszym elementem swojego biznesu – dystrybucją. Popularność Napstera szybko rosła, a wraz z nim zjawisko muzycznego piractwa, czyli nielegalnej dystrybucji utworów muzycznych chronionych prawem autorskim.

Reakcja muzycznego establishmentu była szybka – już w grudniu 1999 r. RIAA, stowarzyszenie amerykańskich producentów muzycznych, wytoczyło Napsterowi proces o notoryczne łamanie praw majątkowych twórców i producentów.

Następcy Napstera

W rezultacie potyczek prawnych pierwszy serwis P2P przestał istnieć, co jednak nie zahamowało rewolucji. Jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się kolejne, jeszcze doskonalsze pod względem technicznym propozycje, jak Gnutella i Kazaa, rozpalając debatę o tym, co jest w sieci dozwolone, a co jest zwykłym bandytyzmem i kradzieżą. Niezależnie jednak od wyników tysięcy antypirackich śledztw i procesów podejmowanych na całym świecie, fali nie udało się zatrzymać.

Obok samego Internetu, mp3 i technologii wymiany plików P2P ważnym czynnikiem napędzającym rewolucję kulturalną stał się rozwój elektroniki i wynikający zeń spadek kosztów pamięci. W rezultacie pod koniec lat 90. na rynku pojawiły się liczne odmiany cyfrowych odtwarzaczy umożliwiających nagranie skopiowanej z sieci muzyki i słuchanie jej w dowolnym miejscu.

Nowa szansa dla Apple

To właśnie na ten rynek postanowił wkroczyć w 2001 r. koncern Apple. Firma, która przeszła do historii wprowadzając takie produkty jak Apple II -pierwszy komercyjnie dostępny komputer osobisty, i Macintosh, pierwszy komputer z graficznym interfejsem, na przełomie wieków przeżywała poważny kryzys. Ratunek miał przynieść Steve Jobs, współzałożyciel koncernu, później skazany na wygnanie za zbyt szalone pomysły. Jednak wobec groźby katastrofy żaden pomysł nie wydawał się wariacją. Nawet ten, by zaproponować rynkowi nowy odtwarzacz muzyki, inny niż wszystkie, na dodatek bardzo drogi.

Tajemnica sukcesu

Prezentacja iPoda odbyła się w najgorszym chyba możliwym okresie, w 6 tygodni po zamachu na World Trade Center. Analitycy nie wróżyli mu sukcesu. Owszem, nowy gadżet wyróżniał się doskonałym wzornictwem, wszystko – od gatunku tworzywa sztucznego po kształt słuchawek i sposób nawigacji – było doskonale dopracowane. Po co jednak instalować w środku twardy dysk? I jeszcze ta cena – 399 dol. w przypadku pierwszych modeli.

Jobs miał jednak rację. Do 2010 r. sprzedało się 225 min iPodów, dostępnych do tego czasu w różnych już odmianach. Podczas badań nad amerykańskimi stulatkami okazało się, że nawet ich nie ominęła nowa moda. iPod zdetronizował walkmana i jest najszybciej sprzedającym się urządzeniem do słuchania muzyki. Dziś umożliwia także oglądanie filmów, przechowywanie zdjęć i innych danych. Co zdecydowało o sukcesie?

Zalety iPoda

Jobs, podobnie jak w 1979 r. szef Sony Akio Morita (zdecydował wtedy o wprowadzeniu na rynek walkmana), doskonale wyczuł klimat społecznych i kulturowych przemian. O ile konkurencyjne dla iPoda odtwarzacze mp3 były nowymi wcieleniami walkmana, produkt z Apple poszedł krok dalej. Twardy dysk o dużej pojemności umożliwia skopiowanie do pamięci odtwarzacza całej muzycznej kolekcji. Wielką szafę z płytami można zmieścić w jednym małym pudełku. Muzyka to jednak znacznie więcej niż kolekcja, przypomina antropolog Michael Bull, zwany w naukowym środowisku Dr. iPod, to najbardziej intymna historia prywatnego życia.

Różne dźwięki towarzyszą różnym momentom życia i składają się na tożsamość współczesnego człowieka. Więcej, w epoce tożsamości coraz bardziej pokawałkowanych, muzyka (podobnie jak kolekcja fotografii) staje się nośnikiem pamięci. W tym świecie iPod staje się najbardziej intymnym (obok telefonu komórkowego) towarzyszem życia – elektronicznym przedłużeniem pamięci i jednostkowej tożsamości. Jak twierdzi piosenkarka Mary Blige „iPod to więcej niż tylko odtwarzacz, to rozszerzenie osobowości”. Bill Gates, szef Microsoftu, gdy zobaczył w październiku 2001 r. pierwszego iPoda, ocenił: „Wygląda na wielki produkt”.

Potęga innowacji

Apple wkraczając na pole bitwy o mp3 ściągnął na siebie falę krytyki ze strony przemysłu muzycznego, wszak odtwarzacze wspomagają piractwo. Jobs, który uważa się za technologicznego i biznesowego rewolucjonistę, nie przyjął zarzutów, tylko w 2003 r. uruchomił własny serwis wymiany plików o nazwie ITunes. Tym się różni od Napstera i kolejnych sieci P2R że za muzykę w iTunes trzeba płacić – standardowa opłata to 1,29 dolara za utwór. Oczywiście iTunes jest tak skonstruowany, że doskonale współpracuje z iPodem.

W efekcie nowy serwis Apple został okrzyknięty przez tygodnik „Time” innowacją roku 2003 i sprzedał już ponad 10 mld utworów. Wymowa tego sukcesu jest jednoznaczna: zamiast walczyć z trendami społecznymi i technologią, należy w twórczy sposób dostosować się do zmian, proponując ofertę na miarę oczekiwań.

iPhone – połączenie iPoda z telefonem komórkowym

Kolejne supergadżety to iPhone, wprowadzone w 2007 r. połączenie iPoda z telefonem komórkowym, które zmieniło całkowicie świat telefonii. Telefon przestał być urządzeniem do rozmawiania z doczepionymi innymi funkcjami, stał się wielofunkcyjną platformą – multimedialnym przedłużeniem ręki współczesnego człowieka, który sam za pomocą dostępnych w iTunes aplikacji (jest już ich grubo ponad 200 rys.) może przekształcić swój aparat w elektroniczną odmianę szwajcarskiego scyzoryka.

iPad: komputer-tablet

Dopięciem gadżetowej rewolucji stał się iPad, komputer-tablet zeprezentowany światu w 2010 r. W ciągu 9 miesięcy urządzenie to kupiło 17 min użytkowników. W 2011 r. sprzedaż ma się podwoić a do wyścigu w nowej dyscyplinie staje coraz więcej konkurentów. iPad, podobnie jak jego poprzednicy: iPod i iPhone, to więcej niż gadżet, to przepustka do świata cyfrowych treści. Zgodnie z wizją Steve’a Jobsa treści te dostępne będą w iCloud, wirtualnej chmurze, skąd będzie je można czerpać w sposób łatwy i prosty.

Napster, Gnutella, iPod, iPad, iTunes, iCloud z jednej strony i Wikipedia z drugiej to tylko symptomy znacznie poważniejszych przemian w kulturze. Pierwsze oznaki można było zaobserwować już w połowie lat 90. W 1994 r. amerykańska firma id Software, producent kultowej gry komputerowej Doom, umożliwiła graczom samodzielne modyfikacje środowiska wirtualnej zabawy. W efekcie biernego konsumenta skazanego na to, co proponuje mu biznes rozrywkowy, zastąpił prosument – konsument aktywny. Niewinny eksperyment id Software okazał się zapowiedzią kultury uczestnictwa, która eksplodowała wraz z upowszechnieniem się Internetu.

Przemiany motywem książki

Profesor Henry Jenkins z Massachusetts Institute of Technology, jeden z najwybitniejszych badaczy kultury epoki cyfrowej, w najnowszej książce „Kultura konwergencji” podaje spektakularny przykład rezultatów zmiany: Bohaterem historii, która miała swój początek jesienią 2001 r., jest Dino Ignacio, amerykański uczeń szkoły średniej. W chwilach wolnych, za pomocą powszechnie dostępnego oprogramowania, tworzył na swoim komputerze kolaże, w których łączył popularne postaci telewizyjne. W cyklu „Bert jest zły” wziął na warsztat postać Berta z „Ulicy Sezamkowej” przedstawiając go a to z Adolfem Hitlerem, a to uprawiającego seks z Pamelą Anderson. Ignacio swoje dzieła publikował, gdzieżby indziej, na swojej witrynie WWW. W końcu wpadł na pomysł, by połączyć Berta z Osamą bin Ladenem.

Ten kolaż, za sprawą wyszukiwarki internetowej, wpadł w oko pakistańskiemu wydawcy, który poszukiwał dobrej ilustracji do plakatów, jakie miały być wykorzystane podczas antyamerykańskiej manifestacji. Dzieło Ignacio zwielokrotnione tysiące razy wyszło na ulice pakistańskich miast, co natychmiast dostrzegli reporterzy CNN. Oczywiście program CNN oglądali producenci „Ulicy Sezamkowej”, którzy wydali oświadczenie: „Jesteśmy oburzeni, że stworzone przez nas postaci mogą być wykorzystywane w tak niefortunny i niesmaczny sposób” – i podjęli działania prawne.

Kultura uczestnictwa

Na czym polega nowość? Wszak twórczość amatorska funkcjonuje od wielu lat. To prawda – tyle tylko, że wraz z rozwojem Internetu upadła naturalna bariera dzieląca produkcję amatorską od profesjonalnej – bariera dystrybucji. Dzięki sieci i serwisom P2P koszty dystrybucji zmalały praktycznie do zera, amatorską twórczość amerykańskiego licealisty obejrzeć może cały świat. To nie wszystko – dzięki rozwojowi elektroniki i komputerów praktycznie do zera zmalały techniczne koszty tworzenia: miliony ludzi mogą mieć w domu własne studio filmowe lub muzyczne. W końcu zaś, dzięki takim wynalazkom jak Google, znacznie wzrosła efektywność wyszukiwania interesujących treści w bezkresie sieci, zmniejszając tym samym znaczenie pośredników (sklepów, dystrybutorów).

Tim O’Reilly, amerykański wydawca i analityk rynku internetowego, zaproponował dla tej nowej rzeczywistości nazwę Web 2.0, Sieć Drugiej Generacji, której cechy charakterystyczne to prosumpcja – uczestnictwo, wymiana koleżeńska P2R a także społeczna produkcja treści. To właśnie gotowość ludzi do społecznego tworzenia i dzielenia się treścią zaskoczyła chyba najmocniej. Najbardziej znaczące zjawiska ilustrujące ten fenomen to rozkwit blogosfery, Wikipedii, serwisu filmowego YouTube i Facebooka.

Jednocześnie oferta prezentowana przez Apple pokazała, że jedynym sposobem dla kulturalnego i biznesowego establishmentu na cyfrową rewolucję kulturalną jest podjęcie jej reguł i rozwijanie innowacji o niemniej rewolucyjnym potencjale.

Porównywarka cen sprzętu RTV

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *